Archiwum 06 listopada 2002


lis 06 2002 * * *
Komentarze: 1

Ciagnac dalej temat glupawek mozna dodac, ze czest moga byc uaktywniane przez slowo klucz (tak wlasnie nazwala to hester), a przykladem moze tu byc wyraz "ser", ktory zaatakowal magde. Wiele jest takich slowek, czesto bywa, ze jednych one smiesz, drugich nie... zalezy to chyba od osobistych preferencji. (mnie bawi np. kustosz; firnament czy maczuga). Hester zauwazyla jednoczesnie, ze towarzyskie wybuchaja w najbardziej nieporzadanych sytuacjach, czy to na wykladzie, czy w kosciele. Natomiast za samotne odpowiedzialne sa tz. flashback'i, czyli wpomnienia smiesznych sytuacji z naszego zycia. Pela stwierdza rowniez, ze istnieja kombinacje glupawek i rodzajow smiechu. Hehehe... no dziekuje Wam drodzy badacze glupawek

carpe-diem : :
lis 06 2002 GLUPAWKA
Komentarze: 5

Głupawka = jest to swego rodzaju choroba psychiczna, objawiajaca sie napadami olbrzymiego smiechu. Dokladnie nie wiadomo skad sie bierze, trwa niewiadomo jak dlugo i niewiadomo jak i dlaczego sie konczy. Podczas głupawki mozemy wyróznić dwa rodzaje smiechu. Po pierwsze - beztlenowy - objawia sie szeroko otwarta paszczą (czyt. otworem gębowym) i gibaniem ciala we wszystkie strony. Osbnik doznajacy smiechu beztlenowego przypomina karpia duszacego sie na powietrzu. Po drugie - wyjąco-ryczący - objawia sie paszcza średnio otwartą, przy czym głośność, tonacja i skala dzwieku przypomina zakochanego łosia na rykowisku. Wystepuja dwa rodzaje głupawek: samotna i towarzyska. Ta pierwsza napada z nienacka najczesciej w autobusie, osobnik wtedy cieszy miske do szyby, chcac ukryc ja przed innymi ludzmi. Ta druga natomiast, to typowa glupawka zielono-imprezowo-alkocholowa.

Dzisiaj dopadla mnie samotna-autobusowa :). Chcialbym jeszcze dodac, ze zdaje sobie sprawe z brakow w  mojej definicji i jesli tylko ktos chcialbym cos tu jeszcze dodac od siebie, to serdecznie zapraszam - to byloby najcenniejsze dla mnie zrodlo informacji na temat tego jakze dziwnego zjawiska :))

carpe-diem : :
lis 06 2002 CZARNY SEN
Komentarze: 4

Obudzilem sie zaledwie kilka minut temu z przerazeniem w oczach i uczuciem strachu w duszy. Zazwyczaj nie mam snow, tz. nie pamietam o tym co mi sie snilo - niestety nie dzisiaj. Jestem u mojej babci, w malutkim miasteczku na poludniu kraju. Stoje przed jej domem i patrze w niebo, a ono jest czarne (ale na polu jest jasno)... zza zakretu zaczynaja wylaniac sie ludzie ubrani na czarno, po chwili okazuje sie, ze to kondukt pogrzebowy. Widze trumne, niesiona przez mezczyzn, kobiety z dziwnymi kapeluszami i chusteczkami na twarzy, ludzie byli dziwni... znieksztalceni. Podchodzi do mnie moja babcia - wesola jak zawsze, promieniujaca energia i radoscia. Babciu, czyj to pogrzeb? - pytam. Twoj synku...

Boshe, przeciez to jest jakies chore. To nie byl taki sobie zwykly koszmar. Niestety nie znam sie na sennikach i nie mam takowego w domu, ale nie wiem, czy bym chcial wiedziec, co taki sen oznacza - w sumie to bym chcial, bo nie wierze w fatum, czy inne nie do wiary. Panie Freud - pomocy!

carpe-diem : :